sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 1







Rozdział 1


"Mury, które zbudowaliśmy stały się domem, jesteśmy silni i jesteśmy pewni, że jest w nas ogień "

Studia są jednym z najważniejszych etapów w życiu człowieka, to tutaj człowiek się zmienia, rozumie życie, staje się dorosły, stawia sobie cele i dąży do nich. Tutaj poznaje ludzi, którzy towarzyszą mu do końca życia, więc czemu i tym razem ma być inaczej? Tutaj kształtuje się opinia na temat świata i w końcu tutaj poznaje się rąbek swojego przeznaczenia, trzeba tylko umieć uchwycić go w odpowiedniej chwili, zadbać o niego, przygarnąć i dać mu szanse działać, bez względu na wszystko nie wypuszczać go, nie osamotniać, bo wtedy potrafi namieszać w naszym życiu i sprawić, że to nie najstraszniejsze koszmary są tymi złymi, a rzeczywistość, której nie da się wymazać i przerwać otwierając oczy.
Elite Way School jest jedną z najbardziej elitarnych szkół w całym Nowym Yorku, nauka w tej placówce jest bardzo drogą "zachcianką" a jeszcze trudniejszym zadaniem jest dostanie się na staż nauczycielski czy nawet zwykłą pracę w bibliotece, sekretariacie czy też bycie najnormalniejszą sprzątaczką. W skład budynku wchodzi również pomieszczenie tak zwane internatem, gdzie uczniowie mieszkają, wszystko ułożone jest w jak największym porządku, dziewczęta osobno, chłopcy osobno. Pokoje jak i całe wnętrza urządzone są w najmodniejszych kolorach i aranżacjach.
Tutaj swoje życie postanowiła postawić ósemka osób, która pozna i odkryje na nowo swoją historię.


Stała przed budynkiem ściskając swoją siostrę za rękę, a przecież to ona była tą starszą, tego dnia nie wiedziała kim tak naprawdę jest, w przypływie stresu zapomniała nawet swojego CV, bez którego mogła zapomnieć o pracy swoich marzeń, na szczęście, jej siostra okazała się być tą rozsądniejszą i pomyśleć za nią. Z reguły to ona była tą odpowiedzialną i tą której zawsze się słuchało, tą, która jest rozsądniejsza i tą, która najpierw myśli a potem robi. Teraz jednak dziękowała Bogu, że ma przy sobie swoją siostrę i to nie tylko dlatego, że gdyby nie jej dłoń pewnie z tego stresu nie ustała by na nogach.
- Valeria Castillo! Przestań mnie ściskać, blokujesz mi swobodny przepływ krwi - Szturchnęła ją, wyswobodziła zaciśniętą rękę siostry.
- Przepraszam, to przez ten stres - Odpowiedziała starając się przypomnieć sobie rady Ludmiły o awaryjnym oddychaniu w razie zdenerwowania,  Ludmiła była przyjaciółką Violetty i w zasadzie można by stwierdzić, że blondynka była również bliska dla niej samej.
- Ale wiesz, że stojąc tutaj jak słup soli i wpatrując się w te piękne szklane drzwi nie zapewnisz sobie pracy? - Odwróciła ją na przeciw siebie, po mimo iż obie tego dnia założyły szpilki były jednakowego wzrostu co znacznie ułatwiało kontakt wzrokowy. - Jesteś wspaniałą osobą, dobrą, ciepłą, miłą, zdolną no i kto jak nie ty ogarnie ten cały gwar i załatwi całą papierkową robotę? Pascall potrzebuje kogoś takiego jak ty, więc zbieraj ten zgrabny tyłeczek i wio do środka! - Pospieszyła ją przepychając przez drzwi sama ze spokojem idąc tuż obok niej.
- Tak, wiem i wierzę w siebie, wiem, że mi się to uda, bo przecież ile osób może chcieć sie domagać tej pracy - Prychnęła i ruszyła prosto do sekretariatu, gdzie znajdowała się poczekalnia i lista osób, które zostały wybrane na rozmowę kwalifikacyjną.
- Serio? jestem dwudziestą czwartą osobą na liście? Czy wymagam zbyt wiele? Nie mam szans - Zrozpaczona zsunęła się po beżowej ścianie siadając na gładkim dywanie.
- A gdzie twoja wiara w siebie?! Gdzie ta Lara, która wie czego chce i wie że jest najlepsza?! - Violetta była optymistyczną osobą i za wszelką cenę próbowała zdopingować siostre, aby i ta uwierzyła w swoje zdolności.
- Daj spokój Violu, widziałaś liste, jest za dużo kandydatek, nie dam sobie rady.
- Jesteś Castillo, wstawaj i walcz, tylko ślepy i głupi nie dostrzegł by twojego potencjału, Pascallowi można zarzucić wszystko ale nie brak gustu, więc chociaż spróbuj, nie poddawaj się i daj siebie wszystko. - Nie widząc żadnej reakcji ze strony Lary, przykucnęła obok niej i oparła głowę o jej ramię - Pamiętasz jak miałam szesnaście lat i chciałam dołączyć do zespołu? Pamiętasz te kilometrowe kolejki młodych dziewcząt? Straciłam nadzieję, ale ty byłaś przy mnie i kazałaś walczyć o to czego pragnę i czego kocham i widzisz, dzięki tobie dostałam się do zespołu, poznałam przyjaciółkę, bez której nie dałabym sobie rady i najważniejsze, wciąż robię to co kocham. Proszę, nie marnuj tej szansy - Dokończyła swoją przemowę i spojrzała prosto w jej ciemno-brązowe  tęczówki, zaszkliły się i błysnęły.
- Kocham Cię - Wypowiedziała i rzuciła się w ramiona młodszej siostry. - Wiem, że nie jesteś typem takiej dziewczyny, wiem, że zwykle nie mówisz takich rzeczy i właśnie dlatego cie kocham, za to co mówisz. Pójdę tam i pokaże im prawdziwą Larę! - Wstała, poprawiła spódniczkę i odgarnęła włosy na plecy.
- Brakuję ci czasem mojej determinacji i buntowniczości, leć tam i pokaż im że masz w sobie trochę Violetty Castillo! - Krzyknęła tuż za nią wymachując ręką do góry w okrzyku radości. - Poradzi sobie - Dodała cichutko, zasiadając na skórzanej kanapie.


Czasem w życiu przychodzi czas kiedy trzeba zrobić zmiany, porządek, zapanować nad swoim światem i uczynić go jeszcze lepszym, często nawet kosztem własnych wspomnień, własnego szczęścia. Trzeba tylko umieć wybrać odpowiednią chwilę.
- Federico, Any zbierajcie się - Głos Leona wypełnił salon gdzie rodzeństwo pakowało i domykało walizki.
- Jesteście pewni że dobrze robimy? To nasze życie, część naszych wspomnień... - Brunetka usiadła z bezsilności na rogu kanapy chwytając jedwabną chustkę swojej matki. Jedyna rzecz, którą udało jej się pozostawić po niej, tak aby ojciec się nie dowiedział. Nigdy nie płakała, była twarda, nie mogła pokazać, że jest do złamania, tylko przy braciach była sobą, znali prawdziwą Anahi, wrażliwą i pełną współczucia, to przy innych zakładała maskę złej, rozkapryszonej dwudziestolatki, której nic nie jest w stanie zmienić.
- Nie mamy wyjścia tak? Chodzi o nasze życie, ojciec nie może nas znaleźć a my nie możemy pozwolić żeby tak po prostu się nas pozbył. - Wyjaśnił po raz kolejny krótko i na temat Federico zaciągając walizki siostry do wyjścia.
- Ale może jest jeszcze szansa? może możemy jeszcze coś zrobić, żeby przyznał się do zbrodni - Wstała i zdesperowana chodziła po pokoju starając się wpaść na cokolwiek, co sprawiłoby by mogła zostać tutaj, w miejscu, które przypominało jej mame, tak bardzo za nią tęskniła, tak bardzo chciała jej wszystko powiedzieć, wyżalić, powiedzieć jak bardzo jej ciężko żyć bez niej. Kochała braci, byli, troszczyli się o nią i robili wszystko by było jej jak najlepiej.
- Nie Any, próbowaliśmy wsadzić tego skurwiela do pierdla na tysiąc rożnych sposobów, ale nie udało się, nie jesteśmy w stanie nic zrobić - Leon był najstarszy, był surowy i stanowczy, podejmując decyzję o przeprowadzce myślał tylko o tym aby zapewnić sobie i rodzeństwu lepsze życie, aby w końcu zaczęli wszyscy żyć.
- Ej słonko nie płacz - Podszedł do niej ocierając jej łzę goryczy z policzka - Zaczniemy nowe życie, od nowa, będziesz szczęśliwa, obiecuje ci to - Uchylił lekko wargi i posłał jej delikatny uśmiech wtulając się w jej o piętnaście centymetrów niższą sylwetkę. - Będziesz szczęśliwa - Powtórzył szeptem prosto w jej falowane włosy.
To jest odpowiedni moment, życie podsuwa czasem dobre myśli, trzeba w odpowiedniej chwili złapać jego bieg i zaryzykować, spróbować żyć inaczej.


Życie potrafi zaskoczyć, potrafi zmienić nasze plany, zrujnować albo sprawić że stanie się lepsze. Każdy odbiera swoje szczęście w sposób indywidualny i osobisty, każdy dla swojego własnego szczęścia zrobi tyle ile jest w stanie.
- Jak to będziesz uczył angielskiego na mojej uczelni?! Chcesz mi zrujnować życie Diego? - Szczupła blondynka okładała pięściami brata, który przyszedł do jej pokoju z najlepszą jak się mu wydawało wiadomością w jego życiu.
- Uspokój się, myślałem, że nic z tego i nic ci nie mówiłem, ale dostałem dziś telefon z sekretariatu i od jutra zaczynam zajęcia - Wyjaśnił sadzając ją na łóżku i sam stanął naprzeciw niej z założonymi rękoma.
- Od jutra? przecież ja jutro zaczynam rok - Przytkała rękę do czoła i opadła na łóżko. - Niszczysz moje życie! - Wykrzyczała prosto w poduszkę.
- Przepraszam bardzo, że niszczę twoje życie znajdując pracę! - Odparł z wyrzutami.
- Nie próbuj na mnie wywrzeć wyrzutów sumienia, nie uda ci się!
- Siostra Violetty, Lara? tak ma na imię? - Nie odpowiedziała mu, była zbyt nabuzowana, potraktował jej milczenie jako potwierdzenie - Przez przypadek usłyszałem, ze też ubiega się tam o pracę i jakoś jej w tym nawet pomagałaś a co najważniejsze Violetta nie ma nic przeciwko, mogłabyś przyjąć taką samą postawę! - Upomniał siostrę zaciskając zęby.
- Nie znasz Lary, Lara jest fajna i nie będzie się mieszać w życie Violi - Diego obdarował ją pytającym spojrzeniem na co blondynka przewróciła oczami - No dobra, może i będzie, ale to jest wciąż Lara!
- A czyli masz coś do mnie? do własnego brata?! - Podniósł ton, nie wierząc że słyszy to od własnej siostry. Sebastian przyjął to bardzo dobrze, był nawet zadowolony z tej informacji, oczekiwał, że Ludmila nie co bardziej się ucieszy.
- Nie, nic do Ciebie nie mam - Ustąpiła  z tonu podnosząc się do pozycji siedzącej. - Ale jak sobie wyobraże jak przeganiasz każdego chłopaka, który na mnie spojrzy przez dłużej niż pięć sekund to mnie szlag jasny trafia! - Wydobyła z siebie to co leżało jej na sercu. Bo taka była prawda, Diego, najstarszy, odpowiedzialny, nadopiekuńczy, był przeciwieństwem Sebastiana, z którym blondynka zawierała różne sojusze i pakty, z którym wymykała się na imprezy i z którym pakowała się w kłopoty, po których potem sprzątał Diego. Ale tacy byli, inni a jednak podobni, bo potrafili się uzupełnić.
- A więc o to chodzi - Usiadł obok niej i zaśmiał się pod nosem. - Musisz zrozumieć, że się martwię o Ciebie i to naturalne, że każdy knypek wydaje mi się podejrzany i tak na marginesie, czytałem gdzieś, że gapienie się na kogoś dłużej niż 5 sekund podchodzi pod naruszenie prywatności. - Wytłumaczył po czym dostał puchową poduszką.
- Jeszcze raz powiesz coś o swoich mądrościach życiowych to ta fioletowa poduszka będzie narzędziem zbrodni, podpowiem ci coś... Ty będziesz ofiarą! - Wykrzywiła się mu i splotła ramiona.
- Nie groź mi! Mogę Ci  obiecać, że nie będe robił awantur tak często i będę przymykać oko na twoich kolegów - Zaczął wymieniać warunki ugody, widział jak gwałtowanie się zmienia, jak zaczyna go słuchać i pomyśleć, że jest już dorosła a zachowuje się jak dziecko. - Czasami - Dodał, na co został obdarzony pytającym spojrzeniem.
- Czasami?!
- Ej, ja przystaje na twoje warunki, ty musisz przystać na moje malutkie "Czasami" - Dokończył cmokając ją w czoło.
- Tylko nie rób mi obciachu, bo sie zemszczę - Podniosła wskazujący palec do góry w celu ostrzegawczym.
- To co rodzinko? Pizza?! - Do pokoju wparował uśmiechnięty Sebastian.
- Po co pytasz, skoro i tak wiemy że już i tak ją zamówiłeś? - Odparła Ludmiła, która nie była zdziwiona zachowaniem Seby ani trochę.
- Za dobrze cię znam, nie jesteś w stanie odmówić sobie pizzy z podwójnym serem kochanie - Pstryknął jej palcem prosto w nos.
- Nienawidzę was, obydwu! Ciebie - Wskazała na Diego - Bo rujnujesz mi życie, a Ciebie - Wskazała na Sebastiana - Bo chcesz mnie utuczyć! - Nadąsana wstała i próbowała wyjść z pokoju, jednak ani jeden ani drugi nie zamierzali dać jej spokoju, skinęli głowami i jak na odstrzał, blondynka leżała na puszystym dywanie łaskotana przez braci.





________________________________________________
Takim o to akcentem kończę rozdział 1, może nie jest za długi, ale włozyłam w niego dużo serca, chciałam was wprowadzić w życie dotychczasowe bohaterów i ich historię, przynajmniej jakąś część wyjaśnić :)
Jesli ktoś przeczytał, miśku kochany zostaw ślad, to bardzo ważne for me ;3.
Kocham Was,
Dziękuję ;)



8 komentarzy :

  1. Cudoo <333
    Mimo, że dopiero 1 rozdział to bardzo polubiłam tą historię xD
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajmuję i obiecuję,że wrócę ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata dotrzymuje obietnic i powraca!

      Posłuchaj,powiem szczerze.
      Nie mam pojęcia,jak to opisać.Może tak.

      Na pewno wiem,że będę czytać ;))
      Opowiadanie bardzo dobrze się zapowiada ;))
      Spodobał mi się Twój styl pisania ;))
      Przepraszam za taki krótki i bezsensowny komek.
      Zazwyczaj staram się pisać długie,(bo z tego też jestem znana na Bloggerze).
      Jednak nie zawsze mi się to udaje. :**

      Wyczekuję dwójkiiiii ;8

      Ściskam.Teczka12

      Usuń
  3. Czekam na dwójkę :)

    Van ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wow!
      Wow!
      Wow!
      Brak słów.
      Zaje**sty rozdział.
      CZEKAM NA NEXTA!!!
      Już go chcę!!!
      Idę zaobserwować blodża. ...
      nie pozbędziesz się mnie! !!
      But Haha Hahhaha

      ' Tina :*

      Usuń
  5. Wow :) Cudny rozdzialik... Biedna Lu... Ja bym z tymi bratami się zabiła XD Weny :*

    OdpowiedzUsuń

Hope Land of Grafic